niedziela, 20 stycznia 2019

Łucznictwo - największa pasja

Cześć,

Dzisiaj przygotowałam posta, który jest dla mnie bardzo ważny. Muszę przyznać, że pisanie go może być ciężkie, ponieważ nie wiem ile mi on zajmie, jak duży on będzie i czy w ogóle wyjdzie. Natomiast efekty mojej szczerości macie poniżej.

Tym postem chciałabym Was troszeczkę bardziej zapoznać ze sobą, a raczej z tym, kim jestem na co dzień.

Bardzo często wspominam o tym, że uprawiam sport, że trenuję. Ale praktycznie w ogóle nie przedstawiam tego co robię.

  Trenuję łucznictwo.

                                             

Sport, który jest niespotykany na co dzień, o którym nie słyszy się za wiele, a jednak ma on dużo pasjonatów, coraz więcej ludzi zaczyna trenować tę dziedzinę sportu.
W Polsce jest bardzo dużo klubów sportowych, które rozwijają umiejętności strzelania z łuku.

Dawno, dawno temu w poście wspomniałam o tym, że od dłuższego czasu trenuję i duża ilość z Was się zaciekawiła. Dostawałam pytania i bardzo często zostałam proszona o nagrania i zdjęcia z treningu.

DLACZEGO ZACZĘŁAŚ TRENOWAĆ? JAK CZĘSTO TRENUJESZ? NIE NUDZI CIĘ TO? JAK WYGLĄDA PRACA Z ŁUKIEM I CZY SPRAWIA CI TO PRZYJEMNOŚĆ?

Wyżej wymienione pytania były zadawane najczęściej. Teraz krótko na nie odpowiem i zapoznam Was troszkę z moją największą  pasją.

                                         

1. Dlaczego zaczęłaś trenować?
Na to pytanie już kiedyś odpowiadałam, ale odpowiem jeszcze raz.
Jako uczennica gimnazjum byłam zagubiona w sobie. Szukałam odskoczni od szarej rzeczywistości, z którą się zmagałam każdego dnia. Mój nauczyciel od wf jest trenerem łucznictwa i pewnego razu nieplanowanie przyszłam na trening. Okazało się, że wciągnęłam się niesamowicie i stało się to moją codziennością, czymś, bez czego nie wyobrażam sobie aktualnie życia.

2. Jak często trenujesz?
Trenuję najczęściej jak to możliwe. Treningi są do 4 razy w tygodniu. Staram się być na każdym i wychodzi mi to. Trenuję regularnie od prawie 2 lat. Wykonuję pracę nie tylko na treningu, ale też w domu.

3. Nie nudzi cię to?
Wiecie co? Gdy nie trenowałam, zadawałam sobie te same pytania. ALE JAK TO? I TO SIĘ TYLKO STRZELA, TAK? DO BANI! NUDNE!
Żałuję wypowiedzianych słów wyżej, ale prawda jest taka, gdybym nie spróbowała, nadal by mnie one nurtowały.
Nie, nie nudzi mnie to. Nie nudziło mnie przez 2 lata trenowania i nie zapowiada się na nudę.
Chcę trenować więcej!

4. Jak wygląda praca z łukiem i czy sprawia ci to przyjemność?
Nie rozwodząc się długo na temat pracy z łukiem, bo ten post i tak jest już długi, przygotuję dla was osobnego posta z dokładnie opisaną pracą ze sprzętem.

*Odpowiadając na drugą część pytania - sprawia mi to ogromną przyjemność.
Spełniam się w tym co robię, czuję, że żyję. To jest to czego szukałam tak długo i znalazłam.
Gdyby nie sprawiałoby mi to przyjemności nie trenowałabym.
Ale jestem absolutnie zakochana w tej dziedzinie sportu.


Aktualnie trenuję w GLKS UNIA PIELGRZYMKA (Gminny Ludowy Klub Sportowy Unia Pielgrzymka) - od wielu lat klub pierwszej 10-ki rankingu Polskiego Związku Łuczniczego.




Jednym z moich większych osiągnięć jest wstąpienie do Kadry Narodowej Juniorów.
Nigdy nie spodziewałabym się tego, że po dwóch latach mojej pracy zajdę tak daleko.

Niby Kadra Narodowa to szczyt! Każda praca się opłaca i mi te ciężkie 2 lata się opłaciły.

Chciałabym ogromnie podziękować swojemu trenerowi za ogromny wkład i pracę jaką we mnie włożył. Trud jaki sobie zadawał, by mnie wytrenować był ogromny. Nie jestem łatwą osobą, mój zadziorny charakterek często przeszkadzał, natomiast trener zrobił niesamowitą robotę. DZIĘKUJĘ mu bardzo z całego serca.

Jeśli chcielibyście zobaczyć moje codzienne treningowe zmagania to zapraszam Was na mojego instagrama. Tam często dodaję relację z treningów, pojawiają się zdjęcia, nagrania MÓJ INSTAGRAM <-- tu macie linka.


Mam nadzieję, że przyjmiecie tego posta z dystansem i nie celem chwalenia się.
Chcę Wam uświadomić, że marzenia się nie spełniają. Marzenia trzeba spełniać.
Byłam szarą myszką, która myślała, że nic w życiu nie osiągnie. Osiągnęłam więcej niż dawało mi moje toksyczne otoczenie. Piszę dawało, bo gdy zaczęło mi się udawać osiągać cele - odeszli ode mnie.
Czuję się tak dumna z siebie, że dałam radę.

Pamiętajcie, jeśli macie marzenia, cele - dążcie do nich, spełniajcie je. Będziecie innymi ludźmi, będziecie szczęśliwi.
Wszystko może się Wam udać, jeśli będziecie tego chcieć. Musicie być silni w spełnianiu marzeń i w dążeniu do celu. Bo nie zawsze jest łatwo. Ale zawsze jest to wykonalne.


ŻYCZĘ WAM SZCZĘŚCIA W SPEŁNIANIU SWOICH MARZEŃ


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wielki powrót czy koniec z blogiem?

Bardzo długo zastanawiałam się czy powrócić na bloga. Zadając sobie mnóstwo pytań, odpowiadałam jednoznacznie - to koniec. Chwilę później ...